Czasami w życiu przychodzi taki moment, w którym dosłownie wszystko się pieprzy i nie ma ani jednego pozytywnego momentu. Wstępuje wtedy w ciebie jakiś dziwny rodzaj smutku, który odczuwasz przez cały czas, nawet kiedy się uśmiechasz. Taka wewnętrzna depresja. I kiedy już myślisz, że jest lepiej, wszystko komplikuje się jeszcze bardziej. I znowu chce ci się płakać nawet z błahego powodu. Masz dość życia.
I właśnie tak jest ze mną. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Nawał pracy, jaki ostatnio na mnie spadł równa się największej górze na świecie. To cud, że w ogóle piszę to wyjaśnienie, tydzień temu nie było nawet tego. Co to ma w ogóle do bloga? Dużo
Nie będzie rozdziału. Nie dziś. Mam wyrzuty sumienia, bo pewnie połowa z was odejdzie, ale nadal wierzę, ze zostanie chociaż mała część. Kiedy będzie kolejny rozdział? Jak moje życie się ogarnie. Aktualnie tylko wegetuję w ciągłej pracy i smutku. Kiedy zacznę żyć, pojawi się kolejny rozdział. A kolejne będą pojawiały się częściej niż raz w tygodniu. Obiecuję.
Pamiętajcie, ze bardzo was kocham. Niezależnie od wszystkiego. Wasze komentarze są dla mnie czymś wspaniałym. Czymś motywującym. Dlatego sprzedam wam mały spojler, a właściwie fragment który mam już napisany:
"-Wiesz, co?-zapytał chłopak spoglądając na mnie z dołu.-Właśnie zdałem sobie z czegoś sprawę.
-Z czego takiego?
-Nie dałem ci jeszcze prezentu świątecznego.
-Jak to?-zapytałam zdezorientowana.-A bombka, która wisi na choince to co?
Pokręcił głową i usiadł tak, że patrzyliśmy sobie w oczy.
-To nie był prezent godny ciebie. To był podarunek żeby stworzyć pozory. Prawdziwy prezent zostawiłem sobie na koniec.
Przekrzywiłam głowę i spojrzałam na niego zagubiona."
Też miałam w życiu taki czas, że byłam przygnębiona i nie miałam ochoty wstawać z łóżka i na nikogo patrzeć. My też cię kochamy, wspaniale piszesz. Ja napewno zostanę. Ważne jest to abyś narazie wyszła z tego życiowego "gówna". Rozdział zapowiada się bardzo ciekawie, wiem, że nie pojawi się on szybko, ale chcę żebyś wiedziała, że doceniam twoją pracę i to, że poświęcasz swojemu blogowi tyle czasu, energii i miłości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wracaj szybko :*
~°Natalii Forever°~
Ja tutaj zostaję. Nie powstrzymasz mnie, przed codziennym odwiedzaniu tego bloga. Nie da się pocieszyć człowieka, który tonie w bezbrzeżnym smutku, wiem to z autopsji.Dlatego po protu trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że wyjdziesz z tego gówna. Kiedy już będzie lepiej, daj znać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę siły żeby utrzymać się przy życiu.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzez ostatni czas w ogóle nie komentowałam żadnych postów. Było to spowodowane brakiem wolnego czasu. Niby jest koniec roku, jednak dla mnie jest to okres poprawek i nadrabianiem zaległych prac. Nie pamiętam nawet kiedy ostatnio coś czytałam. Jedynym pocieszającym mnie faktem jest to, że już za niedługo wakacje. Do tego momentu nie wiem czy zajrzę na jakiegoś bloga. W planach na pewno nie mam zamiaru odchodzić. Mam nadzieję, że wkrótce będzie lepiej i przywitasz nas jak zwykle ze wspaniałym rozdziałem.
OdpowiedzUsuńAlissa