Dla dzieciaka ważne są trzy rzeczy: 1. Mama 2. Czekolada 3. Zobaczenie na własne oczy Świętego Mikołaja. Więc kiedy schodzisz na dół i widzisz jak gruby pan w czerwonym wdzianku umieszcza prezenty pod choinką w towarzystwie małych elfów to jest naprawdę coś wielkiego. Byłem jedynym dzieciakiem, który go widział. Ba, który poznał się z nim na tyle, że mówił do niego North. Co święta czekałem, aż się zjawi. Wypatrywałem w oknie jego sań, a kiedy w końcu się pojawiały stawałem pod drzewkiem i czekałem aż ten sam gruby pan zjawi się przede mną. To była dla mnie najważniejsza rzecz na świecie.
Dopóki ona nie wprowadziła się naprzeciwko mnie. Młodsza ode mnie o dwa lata Angeline była najpiękniejszą i najmądrzejszą dziewczynką jaką znałem. Zauroczyłem się w niej, a ona we mnie. I od tamtej pory, kiedy spotykałem się w święta z Northem potrafiłem mówić tylko o niej. O jej włosach, o jej głosie, o jej zabawkach... A Mikołaj tylko się śmiał i mówił, że się zakochałem.
Stałem się starszy i chciałem, żeby Angeline została moją dziewczyną. Wyszliśmy na spacer, rozmawialiśmy, ona opowiadała o tym, jak niesamowite są gwiazdy. nawet nie wiem, w którym momencie wyszła na ulicę. Widziałem tylko światła samochodu i pomyślałem: "Nie dam jej zrobić krzywdy". Uratowałem ją, ale sam zginąłem. Przynajmniej wiedziałem, że była bezpieczna.
Zdziwiło mnie, kiedy zobaczyłem Northa. Uśmiechał się do mnie, a ponad nim świecił Księżyc. Nie sądziłem, że tak mogło wyglądać niebo. Ale wtedy on wyjaśnił, że narodziłem się jako ktoś inny. Zostałem Strażnikiem Miłości.
Kochałem swoją pozycję. Pilnowanie dzieciaków, aby wyrosły na pełnych miłości dorosłych było czymś, czego nie można było do czegokolwiek porównać. Mimo, że czułem, że brakuje mi czegoś w życiu, starałem się nie zwracać na to uwagi.
Ale kiedy zobaczyłem JĄ wszystko stanęło w miejscu. Jej ciemne włosy szargał wiatr, a mimo to dalej szła naprzód. Nigdy nie zapomnę jej zaciętej miny. W rękach taszczyła górę książek, więc postanowiłem jej pomóc. I tak zaczęła się nasza historia.
Z każdym kolejnym dniem zakochiwałem się w niej coraz bardziej, mimo, że nie zdawałem sobie z tego sprawę. Mikołaj wkrótce zauważył, że zachowuję się inaczej, a kiedy powiedziałem mu, że:jest taka dziewczyna..." ucieszył się, że zdołałem zakochać się po raz drugi. Wiedział, jak ważna była dla mnie Angeline, przynajmniej kiedy jeszcze nie byłem Strażnikiem. Bo kiedy spotkałem moją Giję Angeline przestała się liczyć.
Moja Gija. Jeszcze nigdy nie miałem takiej chęci posiadania. Pragnąłem jej i nie chciałem, żeby cokolwiek stało nam na drodze. Nie zamierzałem pozwolić jej odejść.
W końcu zdecydowałem się powiedzieć jej prawdę. Pokazać moje życie. Przedstawiłem ją reszcie Strażników, a oni ją pokochali. Mówili, że powoduje uśmiech. Że rozświetla swoją osobowością każde miejsce w którym się znajdzie. Postanowiłem dać jej nieśmiertelność. Czytałem o tym w księgach i to było możliwe. Tak samo jak możliwe było jej cofnięcie, choć to był bardziej skomplikowany proces.
Niestety, nie udało nam się tego zrobić. Było już za późno. Moja Gija była w ciąży. Kiedy się o tym dowiedziałem byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Strażnicy znali wszystkie dzieci na ziemi, ale posiadanie własnego potomka...To było coś wielkiego.
Opiekowałem się moją ukochaną jak nigdy wcześniej. Zależało mi na tym, by ciąża przebiegała zdrowo. Dbałem o nią.
Ale przecież życie nie jest idealne. I po tych latach szczęścia przyszła ogromna rozpacz. Moja Gija urodziła córeczkę, ale sama umarła. Oddała za nią życie. A ja nie mogłem się z tym pogodzić. Nie wierzyłem, że moja ukochana umarła. Że nigdy nie zobaczyłbym jej oczu. Jej pięknego uśmiechu... Nie mogłem w to wszystko uwierzyć.
Dopóki nie zobaczyłem naszej córeczki.
Była jak swoja mama. Nie mogłem patrzeć na nią i nie rozpłakać się, tak były podobne.
Kiedy wróciłem na Biegun z niewielkim zawiniątkiem w rękach, moje życie przestało mieć jakikolwiek sens. Wszytko wokół straciło kolory. Nie potrafiłem myśleć o niczym innym jak tylko o bezwładnym ciałem mojej Giji. Próbowałem wmówić sobie, że muszę żyć dla naszej córeczki, ale ni potrafiłem. Nie chciałem sobie wyobrażać życia bez jej matki.
Kochałem ją tak bardzo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz