Elsa
Jestem tu znowu. W tym okropnym miejscu. W miejscu, w którym na nowo czuje każdą kolejną ranę, które zamieniły się w blizny. Nie chce tu być. Chcę się stąd wydostać. Pragnę, by ktoś mnie uratował.
Ale najwyraźniej nie zostanę tu długo. Odkąd przenieśliśmy się tutaj Mrok pakował jakieś fiolki i inne dziwne rzeczy. Ja stałam tylko z boku i ocierałam powoli lecące łzy strachu.
Natomiast mój oprawca wydawał się wyjątkowo zadowolony. Cały czas uśmiechał się pod nosem co wyglądało co najmniej strasznie. Nagle do pomieszczenia wpadły dwie osoby. Ta dwójka, którą ostatnio widziałam. Ta dziewczyna i...i ten chłopak, który spoglądał teraz na mnie dziwniej. W jego oczach widziałam coś innego niż czyste obrzydzenie. Widziałam...współczucie?
-Co ona tu robi?-krzyknął chłopak.-Myślałem, że ci przeszło!
-Pakujcie się. Wyjeżdżamy.-powiedział beznamiętnie Mrok nie zaprzestając wykonywanej czynności.
-Zwariowałeś? Wpadasz tu tak po prostu i mówisz, że wyjeżdżamy?! I co ta laska tu robi?!
-Przestań pyskować Sedric! Powiedziałem wyjeżdżamy to wyjeżdżamy! Mam już dość tej dziury...
Chłopak parsknął tylko w odpowiedzi i wyszedł, a zaraz za nim podążyła za nim dziewczyna.
Dopiero teraz przypomniałam sobie, że nie jestem bezbronna. Cała ta sytuacja wyprała ze mnie resztki zdrowego rozsądku, który dopiero teraz wrócił.
Pełna zdeterminowania wyciągnęłam ręce przed siebie i wystrzeliłam ku Mrokowi kilka odłamków lodu. Wydawało mi się, że kilka z nich wniknęło w jego postać, ale zdołał się obronić przed większością. Zaatakowałam ponownie, a on znów się obronił.
-Och, teraz sobie przypomniałaś?!-krzyknął zirytowany.-Trzeba było cię uśpić na początku.
Wyciągnął strzykawkę z jakimś płynem w środku i zaczął do mnie podchodzić. Atakowałam coraz bardziej zawzięcie, a on za każdym razem bronił się i był coraz bliżej. Kiedy był ode mnie oddalony o niecały metr poczułam ukłucie w karku. Spojrzałam na niego z pogardą i osunęłam się na podłogę. Ogarnęła mnie ciemność.
Jack
W poniedziałek rano zjawiłem się pod domem Elsy. Tak bardzo się za nią stęskniłem, że chciałbym polecieć do niej od razu, ale miała zamknięte okno, więc musiałem wejść tradycyjnie. W środku zżerało mnie z podekscytowania, kiedy drzwi się otworzyły a w nich stanęła uśmiechnięta Ania.
-Cześć, ja do Elsy-powiedziałem szybko i wszedłem do środka.
-Przecież wiem!-pisnęła radośnie.-Jeszcze nie wstała. Idź ją obudź.
Uśmiechnąłem się szeroko i od razu popędziłem do jej pokoju. Nie trudziłem się, żeby zapukać. Wszedłem najciszej jak się dało. Ku mojemu niezadowoleniu dziewczyny nie było na łóżku. Było ono praktycznie nietknięte, więc musiała wyjść z domu wcześnie rano.
-Ania...?-zawołałem dziewczynę, chcąc dopytać gdzie może być.
-Tak?-spytała wchodząc.-Gdzie Elsa?
-Właśnie miałem spytać cię o to samo.-podszedłem do biurka i odkryłem, że leży na nim telefon. Ona NIGDY nie wychodziła z domu bez telefonu. To było dziwne...
-Może poszła wcześniej do teatru...-głośno myślała siostra mojej ukochanej.
-Może...-powiedziałem.-Pójdę jej poszukać. Pa!
Wybiegłem szybko z domu i popędziłem do teatru. Jednak okazało się, że zajęcia nawet się nie zaczęły, a jej nie było. Powoli zaczynałem panikować. Spokojnie, Jack. Na pewno zapomniała telefonu bo...poszła do parku...albo do szkoły. Słowem mogła być wszędzie.
Szukałem jej przez większość dnia. Nie pojawiła się w teatrze. Nie było jej w szkole. Elsa nie opuszcza szkoły.
Siedziałem na dachu najwyższego budynku, na którym podarowaliśmy sobie z Elsą naszyjniki. Wyjąłem go spod bluzy i potarłem kciukiem.
Elsa zniknęła.
Gdyby uciekła, zostawiła by coś po sobie. List, nasz naszyjnik, wiadomość....Tymczasem ona nie zostawiła nic. Nie poszła nawet spać, bo łóżko nie było nawet rozścielane. Nie spakowała ubrań, bo walizka, którą zawsze zabierała stała w kącie.
I właśnie wtedy zdałem sobie z czegoś sprawę. Elsa...została porwana.
Hejjj! Dziś tak krótko, ale musiałam napisać coś takiego, bo ta mała wstawka nie pasowałaby ani do tamtego rozdziału, ani do kolejnego. Stąd normalny rozdział. Chciałabym was jeszcze postawić przed jedna sprawą. Zabieram się od razu za kolejny rozdział. Na pewno nie będzie go dziś, jeden dziennie wystarczy, ale nie wiem kiedy się pojawi. Jutro jadę do lekarza na zabieg, który sprawi, ze najprawdopodobniej moje palce nie będą tak sprawne jak są teraz. Dlatego będę pisała wolniej. Dlatego rozdział może opóźnić się o kilka dni, ale będę pisała dalej.
Dziękuję wam bardzo za poprzednie komentarze, uradowały moje małe serduszko.
Dzięki wielkie za każde słowo ;*
Suuuuuuuuuuuuuuuper rozdział. Krótki, ale fajny. Nie martw się, kilka dni dłóżej nie zaszkodzi. Cieszę się, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Pozdrawiam i weny
Wow nie zdążyłam napisać komentarza pod ostatnim rozdziałem a tu już nowy. Co z tego, że krótki skoro cudny jak każdy inny. Brawa dla Elsy nareszcie się obudziła i zaczęła się bronić. Szkoda, że troszkę za późno... Powodzenia przy pisaniu next'a.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alissa