środa, 30 grudnia 2015

Rozdział III

Elsa
Wpadłam do domu jak burza i od razu popędziłam do swojego pokoju jak burza nie witając się z nikim. Denna?! Jak śmiał...
W tym momencie do mojego pokoju weszła Anna. Usiadła obok mnie na łóżku i złapała za ramię.
-Elsa?-spytała.-Czy...coś się stało?
Była zmartwiona. Nie chciałam by się martwiła.
-Nie, nie...-powiedziałam uśmiechając się.-Tylko jakiś białowłosy dupek powiedział, że moja muzyka była denna.
-Białowłosy...A! Och...Ja...No wiesz jacy są chłopcy w twoim wieku. Nie przejmuj się...
-Skąd wiesz, że był w moim wieku?
Uśmiech, który jeszcze przed chwilą opromieniał uśmiech mojej siostry nagle zszedł. Wyglądała na zakłopotaną, ale szybko wróciła do uśmiechu.
-Mówiłaś, że był białowłosy, a jedyny białowłosy chłopak w naszej szkole to nowy.
-Nowy...I ten NOWY białowłosy dupek ma czelność mówić mi, że moja muzyka jest denna?!
-Może nie miał tego na myśli...
-A co?! Chciał mnie zaprosić na randkę, a może takim tekstem chciał, żebym się z nim przeleciała?!
-Nie krzycz...Cokolwiek by ci nie powiedział, nie myśl o nim. To znaczy myśl, ale nie w zły sposób. To...to ja lecę zadzwonić, a ty...-nie dokończyła bo wyszła z pokoju.
Chciałabym przestać myśleć. Ale nie mogłam. Przez cały weekend moją głowę zaprzątał białowłosy dupek. Nawet nie znałam jego imienia. Co jeżeli znów go spotkam? Co mu powiem? Musiałam wymyślić jakiś dobry tekst. Co on mi powie? Znów powie, że coś źle robię?
W poniedziałek wstałam wcześnie, by pójść do teatru. Z mojej głowy zniknął białowłosy dupek, ale nie na zawsze. Tego dnia normalnie weszłam do teatru i usiadłam w najciemniejszym miejscu. Dzieciaki właśnie ćwiczyły scenę z "Romea i Julii", którą mieli przedstawić jeszcze w tym roku. W sumie nienawidzę tej sztuki. Jest przereklamowana.
Rozłożyłam się wygodnie i patrzyłam na małe osóbki, które przemieszczają się po scenie. Najmłodsze z nich miało 9 lat, a najstarsze 14. Nagle na scenę weszła kobieta w podeszłym wieku. Ciemne włosy miała zawiązane w dwa warkocze, a na nosie spoczywały niewielkie okulary. Pani Grontige, nauczycielka w teatrze i znajoma Elisabeth. Lubiłam ją. Dlatego zbiegłam po schodach w dół żeby się przywitać. Na górze zostawiłam torbę.
-Dzień dobry pani.-powiedziałam przytulając kobietę.
-Elsa, dziecko!-zaśmiała się.-Przewrócisz mnie.
-Przepraszam...-powiedziałam i odsunęłam się od niej. Spojrzałam na grupkę jej podopiecznych.
-Elso, jak już wiesz, wystawiamy ''Romea i Julię". To nasza Julia-wskazała na dziewczynkę, która miała może z 13 lat.-a to nasz Romeo-wskazała na chłopaka dużo młodszego od niej. Oboje wystąpili przed szeregi i ukłonili się w starym stylu.-Chciałabym, byś wyraziła swoją opinię.
-Dobrze, najpierw niech zagrają.
Usiadłam w pierwszym rzędzie. Wszystkie dzieci, oprócz Romea i Julii zeszły ze sceny, podczas gdy oni zaczęli grać. Dziewczynka nie grała najgorzej, ale chłopak gubił się przy jej głosie i posturze.
-Stop, stop, stop.-powiedziałam, wstając i przerywając scenę.-Jak dawno zaczęliście przygotowania?
-Ostatnio, jak sama wiesz mieliśmy wycieczkę. Scenariusze dodałam dość dawno, ale dopiero dziś zaczęliśmy ćwiczyć.
-Świetnie! A więc nie jest za późno! Wszyscy aktorzy na scenę!
Przestraszone dzieci niepewnym krokiem ustawiły się w szeregu.
-Ustawcie się wiekowo-od najmłodszego do najstarszego. Chłopcy po lewej dziewczynki po prawej. A ty, Julio zostań.
Dzieci pospiesznie zaczęły wykonywać polecenie.
-Jak masz na imię?-spytałam dziewczynki.
-Anna, proszę pani.-odpowiedziała pewnie.
-Anno, masz takie same imię, jak moja siostra. Dobrze odgrywasz swoją rolę, ale twój partner...
-Leopold.
-...Leopold jest dla ciebie o wiele za młody. Ile masz lat?
-12, proszę pani. Ale za dwa miesiące 13.
-W takim razie musimy ci znaleźć kogoś, kto będzie starszy.
Spojrzałam na dzieci, które już zdążyły się ustawić. Zostawiłam dziewczynki i podeszłam do chłopców. A było ich pięciu. Dwóch najmłodszych od razu opuściłam, kolejnym był Leopold i kazałam zostać dwóm najstarszym. Oboje pasowali, wystarczyło tylko wybrać, który lepiej grał. Znów usiadłam w pierwszym rzędzie a obok mnie usiadła Anna.
-Chcę tego w czarnych włosach.-szepnęła mi do ucha.-Nie zagram z tym drugim palantem.
Uśmiechnęłam się i wskazałam ręką, żeby zaczęli grać. Oboje byli dobrzy, ale ten w brązowych włosach grał podobnie do Anny. I musiał zagrać Romea.
-Dlaczego nie chcesz, zeby Romeem został ten drugi?-spytałam szeptem.
-Bo się pokłóciliśmy.-odburknęła tylko. Skoro się pokłócili, trzeba będzie ich pogodzić. Wstałam i pokazałam ręką, zeby przestali. Weszłam na scenę i stanęłam przed chłopcami. Za mną podążyła Anna i pani Grontige.
-Jak macie na imię?-spytałam
-James-odpowiedział czarnowłosy.
-Peter.-odpowiedział ''potencjalny Romeo".
-James, Peter oboje jesteście świetni. Ale wiecie, że Romeo jest jeden-ty Peter. Za to ty James będziesz Tybaltem. A teraz muszę już iść, bo spóźnię się do szkoły.
-Ale...Pani Elso!-krzyknęła Anna.-Przecież...
-Prawdziwy aktor potrafi zagrać wszytko. Jeżeli dasz radę, będziesz z siebie dumna. I ja też.-powiedziałam i poszłam po plecak. Kiedy dotarłam na swoje zaciemnione miejsce zobaczyłam kartkę. Niewielką kartkę z numerem telefonu. Bez podpisu, bez żadnego ''zadzwoń''. Wzięłam ją i schowałam do plecaka. Potem się tym zajmę. Wyszłam z teatru i założyłam czapkę. Nie, żeby było mi zimno, wręcz przeciwnie, nigdy mi ono nie przeszkadzało, ale nadchodziła zima i dziwnie było widzieć dziewczynę bez kurtki i czapki. Spojrzałam w lewo i w prawo a potem przeszłam przez jezdnię. Kto stal po drugiej stronie? Białowłosy dupek. A więc...śledzi mnie? Podeszłam do niego z uniesioną głową. Tym razem to je się odezwę. Stanęłam naprzeciw niego i...nie mogłam wydusić słowa. Patrzył na mnie i się uśmiechał. W końcu zamrugałam kilka razy.
-Moja muzyka jest tak samo denna jak twoje włosy.-powiedziałam i odeszłam. Nie odpowiedział. Zatkało go? Uśmiechnęłam się na tą myśl. Moja radość nie trwała jednak długo, bowiem znów wydał głos.
-Pewnie myślałaś nad tym cały weekend-odpowiedział.-I kitową masz dzisiaj fryzurę...
I odszedł. Znowu. A ja znowu patrzyłam w ślad za nim. Fryzura?! Rozpuściłam dzisiaj włosy i zaplotłam z tyłu warkocz. Fakt, nie prostowałam ich dzisiaj, przez co kręciły się na końcach, ale nie było chyba aż tak źle?! Czy było? Ruszyłam do szkoły w szoku.
Jack
W weekend poleciałem na biegun północy. Zbliżała się zima, święta, więc musieliśmy ustalić obowiązki. Jak zwykle ja nie robiłem prawie nic, tylko przytakiwałem. Moją głową całkowicie zawładnęła blondynka. Zastanawiałem się jak ma na imię i czy przyjdzie w poniedziałek do szkoły. Wyglądała na taką, która nie opuszczała lekcji. Kiedy przyleciałem z bieguna w poniedziałek byłem potwornie zmęczony. Lot był męczący. Już miałem udać się do mieszkania, glebnąć się na łóżko i zasnąć, kiedy zobaczyłem ją. Tak wcześnie? Nie szła w stronę szkoły, więc musiała robić coś innego. Szybko się rozbudziłem i postanowiłem, że dowiem się co takiego robi. Po kilku minutach weszła do teatru. Była aktorką? Nie zdziwiłbym się, gdyby tak było. Wszedłem za nią. Nawet jeżeli nie dowiem się czegoś o niej, to może chociaż się wyśpię. Usiadłem w miejscu, gdzie było całkowicie ciemno. Po prawej stronie, w takim samym miejscu siedziała ona. W sumie widziałem tylko oczy, które błyszczały się pięknie. W pewnym momencie zeszła ze swojego miejsca, zbiegła w dół i przytuliła jakąś starszą babkę. Ze swojego miejsca miałem widok idealny i mogłem sobie ją pooglądać. Była wysoka, to na pewno, ale miała nieziemsko długie nogi. Chciałbym zobaczyć ją teraz w sukience. Albo w bieliźnie. Mniejsza. Była też niesamowicie szczupła. Widać było, że nie odchudzała się, tylko że to była jej naturalna figura. Spojrzałem wyżej. Szkoda, ze nie widziałem jej twarzy z bliska. Z daleka jednak mogłem przypatrzeć się jej włosom. Spięte u góry w warkocza opadały delikatnymi falami na ramiona. I było jeszcze coś. Jeden z kosmyków, mały kędziorek z przodu, który zakręcał się na jej czole. Poprawiała go co chwilę, co doprowadzało mnie do szału. Ja chciałem to zrobić. Pokazała coś ręką. Popatrzyłem na jej dłonie. Długie palce i pomalowane paznokcie. Ciekawe jakie są? Szorstkie i nieprzyjemne, czy delikatne i miękkie? Obróciła się profilem do mnie, a ja mogłem go studiować. Miała delikatnie zadarty nosek i wydatne usta. Bardzo ładne usta. Usiadła i straciłem ją z oczu. Spojrzałem na prawo. Zostawiła plecak. To je też coś jej zostawię. Wyjąłem zeszyt i długopis. Na kartce napisałem swój numer telefonu i wyrwałem ją. Nie napisałem nic więcej. Niech się zastanawia. Kiedy stanęła do mnie tyłem na chwilę spojrzałem na jej tyłek i szybko przebiegłem na drugą stronę. Położyłem kartkę na plecaku i wyszedłem. Nie wiem kiedy ten czas minął, ale za pół godziny zaczynałem zajęcia. Odetchnąłem i przeszedłem na drugą stronę jezdni. To teraz przez nią będę zmęczony tak? Już miałem wrócić do domu, kiedy wyszła z teatru. Wiatr rozwiał jej włosy na chwilę przed tym jak założyła czapkę. O nie, na pewno sobie nie pójdę. Dziś też muszę jej coś skrytykować. Oparłem się o ścianę i czekałem aż przejdzie przez pasy. No dobra, co mi się w niej dziś najbardziej podobało? Kurdę, cała mi się podobała, ale nie powiem jej:"Jesteś denna". Podeszła do mnie i przez chwilę nie mogła nic powiedzieć. A ja znów mogłem się jej przyjrzeć z bliska. Znów te duże oczy, znów jasna cera i kilka prawie niewidocznych piegów wyprowadziły mnie z równowagi.
-Moja muzyka jest tak samo denna jak twoje włosy-powiedziała z dumą. Mało brakowało żebym nie wybuchnął śmiechem. Ale mogłem usłyszeć jej głos. Podobał mi się. Delikatny, stworzony do śpiewania. Ciekawe jakby to było, kiedy wymówiłaby moje imię. Już miałem ją o to zapytać, ale się powstrzymałem. Zauważyłem, że odeszła.
-Pewnie myślałaś nad tym cały weekend-odpowiedziałem.-I kitową masz dzisiaj fryzurę...
Zatrzymała się. Dwa zero dla mnie! Odszedłem tak jak ostatnio i tak jak ostatnio czułem na sobie jej wzrok.

1 komentarz:

  1. Ja chce więcej!!! :D Strasznie podoba mi się ten Jack <3 Ale rzeczywiście Elsa mu zbytnio nie pojechała xd
    Weny :***

    OdpowiedzUsuń