Elsa
Obudziłam się wraz z pierwszymi promieniami słońca. Byłam nad wyraz wypoczęta, więc cieszyłam się, że udało mi się wyspać. Ale oprócz tego chciało mi się siku. BARDZO.
Ramię Jack'a ciasno oplatało mnie w talii, a jego oddech owiewał moją szyję. Delikatnie przesunęłam palcami po dłoni chłopaka i odsunęłam ją na bok, po czym wstałam z łóżka i udałam się do toalety.
Przypomniały mi się wydarzenia z poprzedniego dnia. Sięgnęłam do szafki i wyjęłam test ciążowy. Przecież nie było możliwości, ze byłam w ciąży. Nie było takiej opcji. Dlaczego więc bałam się go zrobić?
W przypływie nagłej odwagi rozerwałam opakowanie i spojrzałam na niegroźnie wyglądający patyczek. Cóż, musiałam to zrobić inaczej gryzłoby mnie to przez cały dzień. Nie byłam w ciąży. I z tą myślą przystąpiłam do robienia testu.
Kiedyś uwielbiałam czytać książki. Dosłownie pożerałam je w kilka godzin, albo dni. Wiecznie było mi mało. Uwielbiałam te, które miały w sobie tajemniczy wątek. Przez całą fabułę autor pozostawiał najważniejszą kwestię ukrytą, niedopowiedzianą, a na koniec BUM! Pojawiała się odpowiedź. Uwielbiałam czytać o emocjach bohaterów, o ich zaskoczeniu nagłą zmianą akcji, a czasami nawet przerażeniu. Zastanawiałam się jak to jest, naprawdę poznać odpowiedź, która zmienia wszystko.
Test był pozytywny.
Wykazał, ze byłam w ciąży.
A to było niemożliwe.
Oczywiście test musiał się mylić. To mogło oznaczać jakąś moją chorobę, zmianę hormonalną, cokolwiek, ale nie ciążę.
Musiałam udać się do mojego ginekologa. Musiałam dowiedzieć się, co tak naprawdę mi jest.
Wróciłam szybko do sypialni, gdzie Jack nadal spał, wzięłam komórkę i wróciłam do łazienki.
Szybko wybrałam numer mojej lekarki i umówiłam się na wizytę. Znów nie mogłam być w pracy, wiec wysłałam szybko SMS-a do Sophie, że dziś znów nie będę mogła być w pracy.
Wzięłam szybki prysznic, umalowałam się i uczesałam, po czym udałam się do sypialni po ubranie. Chłopaka nie było już w łóżku, z czego wywnioskowałam, ze musiał już wstać. Drażniący zapach kawy utwierdził mnie w przekonaniu, że chłopak jest w kuchni. Zdławiłam uczucie mdłości.
Szybko ubrałam się w jakieś spodnie i bluzkę i złapałam torebkę.
-Nienawidzę, kiedy się budzę, a ciebie nie ma przy mnie.-powiedział chłopak podchodząc do mnie i całując mnie w usta.-Dlaczego musisz już iść?
-Oj, nie marudź. Dzieciaki potrzebują i ciebie i mnie. Nie możemy zbawić całego świata, ale przynajmniej uszczęśliwiamy niektórych.
Westchnął i przytulił mnie do swojego nagiego torsu.
-Dlaczego ty musisz być taka mądra co?
Zaśmiałam się i cmoknęłam go w klatkę piersiową, po czym odsunęłam się od niego i ruszyłam do wyjścia.
-Od zawsze Jack. Kocham cię!-rzuciłam na pożegnanie.
-Ja ciebie też!-odkrzyknął.
Byłam umówiona na wczesną godzinę, więc byłam jedną z pierwszych pań. Zostałam przyjęta bardzo szybko.
-Dzień dobry.-przywitałam się z niewiele starszą ode mnie kobietą-moją panią ginekolog.
-Dzień dobry...Elso. Co cię do mnie sprowadza?-spytała uprzejmie, siadając za biurkiem.
-No więc...Zrobiłam dziś rano test ciążowy i wyszedł on pozytywnie. Chciałabym...
-...potwierdzić jego działanie.
-No...nie do końca. Widzi pani, ja nie mogę mieć dzieci. jestem bezpłodna. Poza tym ostatnio miałam miesiączkę, więc nie sądzę, ze to ciąża. Chciałam się po prostu dowiedzieć, co jest nie tak.
Lekarka spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem. Wydawała się skonsternowana. PO chwili uśmiechnęła się jednak niepewnie.
-No dobrze, będę szczera. Bezpłodność nie zawsze oznacza, ze nie można zajść w ciążę. Zdarzają się przypadki, które nie wyjaśnia medycyna. A krwawienie nie koniecznie musiało być miesiączką. Mogło to być plamienie implantacyjne. Zrobimy ci więc badanie na obecność płodu, a jeżeli nie wykaże niczego, zabierzemy się za dalsze badania. Zgoda?
-No dobrze...-mruknęłam. Jej słowa nie pomogły mi, a jeszcze bardziej zamąciły w głowie. Ale udałam się za panią doktor, ponieważ potrzebowałam odpowiedzi.
Niedługo potem znów siedziałam w gabinecie. Denerwowałam się coraz bardziej. Stukałam paznokciami w oparcie krzesła czekając na lekarkę. Bałam się. Bałam się cholernie, chociaż nie wiedziałam zupełnie, czego mam się spodziewać.
Drzwi otworzyły się zamaszyście i wparowała przez nie kobieta. Przełknęłam ślinę chyba z pięćdziesiąt razy, kiedy siadała za biurkiem. W rękach trzymała plik kartek i unikała mojego wzroku.
-Niech pani w końcu to powie.-prawie że krzyknęłam.
-Elso, jesteś w ciąży.
Mój świat zatrzymał się w tamtym momencie. Zostałam otoczona bańką mydlaną, przez którą przenikały tylko pojedyncze informacje. Pani doktor przepisała mi jakieś witaminy, dała na nie receptę, a potem wyszłam i skierowałam się do domu. Przez całą drogę byłam otępiała. Chciało mi się wrzeszczeć i płakać, bo to było niemal, że niemożliwe.
Kiedy przekroczyłam próg domu czekał na mnie Jack. Minę miał wściekłą. Ale ja nie miałam siły nawet na to zareagować. Spuściłam wzrok i czekałam na jego ruch.
-Możesz mi powiedzieć, gdzie ty do cholery byłaś?!-krzyknął. Nie odpowiedziałam. Co miałam powiedzieć: "A wiesz u ginekologa. Jestem w ciąży. A co tam u ciebie?". To było bezsensowne.
-Elsa, byłem dziś w szpitalu-starał się brzmieć spokojnie, ale jego głos przesiąknięty był złościom.-nie było cię dziś w pracy. Wczoraj podobno też zwolniłaś się wcześniej. Powiedz mi, do cholery, gdzie ty do cholery chodzisz?! Co przede mną ukrywasz?!
Nie spostrzegłam się, kiedy po mojej twarzy zaczęły skapywać łzy, dopóki nie zobaczyłam mokrych plam na bluzce. Sięgnęłam do torebki i wyciągnęłam z niej test ciążowy. W końcu odważyłam się na niego spojrzeć. W jego wzroku ukryta była wściekłość i zdezorientowanie. Wyciągnęłam rękę z testem w jego stronę i odważyłam się w końcu to powiedzieć.
-Jestem w ciąży.
Jack
Obudził mnie dźwięk spływającej wody w łazience. Elsa brała prysznic. Jak zwykle była rannym ptaszkiem. Poleżałbym jeszcze dłużej w łóżku, ale bez niej nie było tak fajnie. Wstałem i zarzuciłem na siebie spodnie, po czym udałem się do kuchni zrobić kawę.
Dzisiejszy dzień znów mieliśmy spędzić osobno. Nie podobało mi się to. Chciałem spędzać z nią każdą milisekundę, wiec nie mogłem się pogodzić z tym życiem.
Kiedy usłyszałem, ze drzwi łazienki się otwierają uśmiechnałęm się. Czekałem aż przed moimi oczami ukaże się jej piękna twarz orzeźwiona po kąpieli. Ale nic takiego się nie stało.
Przed moimi oczami ukazała się postać Elsy, która była w pełni ubrana, wyglądająca na zmotywowaną do pracy. W jej oczach jednak krył się niepokój. Zmartwiłem się.
Szybko ubrałam się w jakieś spodnie i bluzkę i złapałam torebkę.
-Nienawidzę, kiedy się budzę, a ciebie nie ma przy mnie.-podszedłem do niej i cmoknąłem w te jej usteczka.-Dlaczego musisz już iść?
-Oj, nie marudź. Dzieciaki potrzebują i ciebie i mnie. Nie możemy zbawić całego świata, ale przynajmniej uszczęśliwiamy niektórych.
Westchnąłem i przytuliłem się do niej. Była idealna. Była moja.
-Dlaczego ty musisz być taka madra co?
Zadrżałem, kiedy się zaśmiała i cmoknęła mnie w tors.
-Od zawsze Jack. Kocham cię!
-Ja ciebie też!-krzyknąłem.
Musiałem coś zrobić. Nie mogłem wytrzymać tej naszej rozłąki. Tęskniłem za nią. I zamierzałem odzyskać nasz czas.
Obleciałem dziś wszystkie dzieci szybko i sprawnie. Zamierzałem odebrać Elsę ze szpitala wcześniej i spędzić z nią całe popołudnie, wieczór i noc.
Kiedy dotarłem do budynku ośrodka, wparowałem do środka. Spotkałem na korytarzu Sophie.
-O, cześć Jack!-przywitała mnie radośnie.-Z Elsą wszystko w porządku?
Spojrzałem na nią zdziwiony.
-Co...czekaj...nie ma jej tu?
-Nie...? Pisała mi dziś SMS-a, że nie dziś nie przyjdzie. Wczoraj też poszła wcześniej do domu...
Nie słuchałem jej już. Wyleciałem stamtąd zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć.
Okłamała mnie. Ukrywała coś przede mną. Spotykała się z kimś na boku? Znów chciała uciec? Nie mogła mnie zostawić.
Zamierzałem dowiedzieć się, co to takiego i się tego pozbyć. Pozbyć kolesia, który chcę mi ją odebrać. Pozbyć pomysłu opuszczenia mnie.
Wleciałem do pustego domu. W końcu musiała wrócić. Gdziekolwiek była, nie mogło być za późno. Musiała tu wrócić. A ja zamierzałem czekać. Choćby wieczność.
Zaskoczyło mnie, kiedy drzwi otworzyły się po niecałej minucie siedzenia i próbowania opanowania nerwów. W drzwiach stanęła dziewczyna z nieobecnym wzrokiem. Byłem zbyt wściekły, żeby o cokolwiek zapytać, więc od razu na nią naskoczyłem.
-Możesz mi powiedzieć, gdzie ty do cholery byłaś?!-krzyknąłem, a ona spuściła wzrok i nie odpowiedziała. Musiałem się uspokoić.
-Elsa, byłem dziś w szpitalu. Nie było cię dziś w pracy. Wczoraj podobno też zwolniłaś się wcześniej. Powiedz mi, do cholery, gdzie ty do cholery chodzisz?! Co przede mną ukrywasz?!
Widok jej łez rozmiękczył mnie trochę, ale nadal byłem zły. Kiedy jednak zdałem sobie sprawę, że to przeze mnie płakała miałem ochotę walić głową w ścianę. A wtedy ona sięgnęła do torebki i wyjęła z niej mały, biały przedmiot. Popatrzyłem na nią zdziwiony. Czy to była odpowiedź na moje pytania? A wtedy ona wydała zachrypnięty, smutny głos.
-Jestem w ciąży.
Heeeej. W końcu mi się udało. Czas gonił, ale jest. Przepraszam was, ze jest tak późno, ale co weekend coś się dzieje i nie mam nawet chwili wytchnienia. Dodatkowo liceum, które nie jest już takie kolorowe...
No ale ja nie jestem tu od marudzenia. Czekam na wasze opinie i teorie, NO BO HALO?! ELSA JEST W CIĄŻY!!!
Pozdrawiam ;*
GAHAHAHA XDDDD Przez cały ten rozdział się ryłam, Bóg wie dlaczego. Tak to jest jak się olewa prezerwatywy xDD
OdpowiedzUsuńDobra, to jest poważna sprawa, bo TO JEDNAK NIE JEST ZATRUCIE POKARMOWE
Wiedziałam, że coś się zjebie
Ej Jack ma teraz dziewięć miesięcy bez seksu xDDD CIEKAWE CO ON NA TO (chociaż w sumie jakby był delikatny czy coś xD)
Boże oni będą mieli dziecko
Nawet się nie zaręczyli Jezu.
North ich pozabija. W sumie to bym się nie zdziwiła, jakby serio zamierzył się na Elsę.
Rozdział super *.* Jestem mega ciekawa reakcji Jacka
Pozdrawiam i powodzenia w liceum! :*
Zboczona ja
PS Mogę wiedzieć, jaki profil? ;)
OCH TE TWOJE KOMENTARZE <3 <3 <3
UsuńJeżeli chodzi o profil to malarstwo użytkowe i pozłotnictwo (tia...liceum plastyczne ;-;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co będzie dalej.
Sorki, że krótki komentarz ale jestem niezbyt kreatywna ostatnio.
Czekam na next
Pizdrawiam i weny :)