Wiem, miał być rozdział, ale okazało się, że jest ona bardziej wymagający niż myślałam. Mam napisane jedynie perspektywę Elsy. Nie chcę spieprzyć perspektywy Jack'a, dlatego rozdział pojawi się jutro. Bardzo was przepraszam, ale sami rozumiecie, święta... Obiecuję, że w ramach przeprosin rozdział będzie długi. Macie tu małą zapowiedź (fragment):
Widziałam ciemność. Czułam pustkę. Nie słyszałam nic. Byłam wypruta z jakichkolwiek emocji i wspomnień. Nie pamiętałam kim byłam i kim jestem. Istniałam i nic poza tym. Po chwili poczułam przebłysk. To było jak otwarcie oczu, po bardzo długim śnie. Poczułam przypływ wspomnień. Zamrugałam kilka razy i usiadłam, zauważając, że wcześniej leżałam. Nazywałam się Elsa. Miałam siostrę, Annę. Moi rodzice nie żyją. Poznałam chłopaka Jack'a. Miał taką samą moc jak ja. Moc. Uniosłam rękę do góry. Poruszyłam palcami i nadgarstkiem. Chciałam uwolnić moc i...nic się nie stało. Spróbowałam znowu i nic. Pozbyłam się jej. Uśmiechnęłam się. Opuściłam dłoń. Nie miałam mocy. Nie miałam już jak krzywdzić. Byłam szczęśliwa, ale czułam pustkę. Od zawsze potrafiłam panować nad lodem i śniegiem. A teraz...brakowało mi tego. Brakowało mi czegoś, co niszczyło mi życie. Brakowało mi kawałka siebie.
Poczułam ciepło. Przyjemne ciepło. Odwróciłam się i ujrzałam światło. Nie takie jak światło żarówki, ani takie jak pociąg. Jasne, ciepłe światło tak mocne, że musiałam odwrócić wzrok. Było jak słońce. Nagle poczułam jak ciepło oplata mnie. To było niesamowicie piękne uczucie. Zamknęłam oczy i zaśmiałam się. Wtedy coś do mnie dotarło. Umierałam. Szłam do nieba. Kiedyś zastanawiałam się jak to jest. I było to zdecydowanie przyjemne uczucie. Słyszałam głosy. Moich rodziców. Śmiali się i cieszyli, gotowi przyjąć mnie do siebie. Wyciągnęłam ręce do przodu i zatrzymałam się. Otworzyłam zamknięte oczy. Głosy oddalały się, a ja spadałam. Z każdą chwilą przybierałam tempa. Upadek będzie bolesny. Bardzo bolesny.
Do zobaczenia! :*
Widziałam ciemność. Czułam pustkę. Nie słyszałam nic. Byłam wypruta z jakichkolwiek emocji i wspomnień. Nie pamiętałam kim byłam i kim jestem. Istniałam i nic poza tym. Po chwili poczułam przebłysk. To było jak otwarcie oczu, po bardzo długim śnie. Poczułam przypływ wspomnień. Zamrugałam kilka razy i usiadłam, zauważając, że wcześniej leżałam. Nazywałam się Elsa. Miałam siostrę, Annę. Moi rodzice nie żyją. Poznałam chłopaka Jack'a. Miał taką samą moc jak ja. Moc. Uniosłam rękę do góry. Poruszyłam palcami i nadgarstkiem. Chciałam uwolnić moc i...nic się nie stało. Spróbowałam znowu i nic. Pozbyłam się jej. Uśmiechnęłam się. Opuściłam dłoń. Nie miałam mocy. Nie miałam już jak krzywdzić. Byłam szczęśliwa, ale czułam pustkę. Od zawsze potrafiłam panować nad lodem i śniegiem. A teraz...brakowało mi tego. Brakowało mi czegoś, co niszczyło mi życie. Brakowało mi kawałka siebie.
Poczułam ciepło. Przyjemne ciepło. Odwróciłam się i ujrzałam światło. Nie takie jak światło żarówki, ani takie jak pociąg. Jasne, ciepłe światło tak mocne, że musiałam odwrócić wzrok. Było jak słońce. Nagle poczułam jak ciepło oplata mnie. To było niesamowicie piękne uczucie. Zamknęłam oczy i zaśmiałam się. Wtedy coś do mnie dotarło. Umierałam. Szłam do nieba. Kiedyś zastanawiałam się jak to jest. I było to zdecydowanie przyjemne uczucie. Słyszałam głosy. Moich rodziców. Śmiali się i cieszyli, gotowi przyjąć mnie do siebie. Wyciągnęłam ręce do przodu i zatrzymałam się. Otworzyłam zamknięte oczy. Głosy oddalały się, a ja spadałam. Z każdą chwilą przybierałam tempa. Upadek będzie bolesny. Bardzo bolesny.
Do zobaczenia! :*
Rozdział zapowiada się super! Spk ja poczekam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Wesołych Świąt i weny :*
Jeku! Dzis bloga odkrylam i powiem jedno slowo. SUPER!!!!!! I jeszcze cos gdzie ten rozdzial?! Mial byc dzis!
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam. Byłam u babci. To była niespodziewana wizyta. Przyjechała rodzina i musiałam być. Już zabieram się za rozdział. A właściwie za jego kończenie. Jeszcze dziś będzie :)
OdpowiedzUsuńOk czekam😆
OdpowiedzUsuń